Festyny Przedsiębiorczości. Festyn Przedsiębiorczości jest dla nas najważniejszą imprezą. Zarówno pod względem jego organizacji, jak również artystów biorących w nim udział. Staramy się, aby co roku do Skaryszewa przyjechała jakaś gwiazda. Bardzo miło nam było, gdy w październikowym programie telewizyjnym Wideoteka dorosłego człowieka” emitowanym w TVP 2 udzielający wywiadu Andrzej Dąbrowski wspominając swoje koncerty powiedział, że najfajniejszą atmosferę podczas koncertu miał występując w muszli koncertowej w parku w Skaryszewie. HISTORIA FESTYNU Pomysł na realizację imprezy promującej przedsiębiorców zrodził się w głowie dyrektora Mirosława Sienkiewicza. Zaraził nim Pana Stanisława Staniszewskiego – prezesa firmy Cobratex. Pomysł bardzo mu się spodobał. Wspólnie z miejscowymi przedsiębiorcami oraz ówczesnymi władzami miasta stworzyli Społeczny Komitet Organizacji Imprezy. Tak powstał I Festyn Przedsiębiorczości. I FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Pod patronatem Radia Kielce, Radia „Ave” i „Dziennika Radomskiego” odbył się 3 lipca 1994 roku. Gwiazdą Koncertu Galowego była grupa „VOX”, a dodatkowymi atrakcjami : pokaz mody firm „jadar-tops” i „Cobratex”, Loteria Fantowa MGOPS oraz pokazy kulturystyczne. II FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Odbył się w 2 lipca 1995 roku. Gwiazdą wieczornej części koncertu była Monika Borys i zespół country „Hagoka Band”. Dodatkowo na stadionie w Skaryszewie odbyły się imprezy sportowe, a także pokaz koni ze stadniny Pana Adama Stachurskiego. Imprezie towarzyszyła również Loteria Fantowa MGOPS. III FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Odbył się 30 czerwca 1996 roku. Impreza tradycyjnie rozpoczęła się Wystawą Przedsiębiorczości. Na stadionie odbył się mecz piłkarski Dziennikarze – Przedsiębiorcy. Gwiazdą Koncertu był kabaret „Pigwa – show”. Dodatkowymi atrakcjami były: zawody kulturystyczne, pokazy karate, pokaz mody firmy „Cobratex”, występy amatorskich zespołów artystycznych Orkiestry dętej, grup tanecznych działających w MGOK, zespołu „Iskierki” z Kielc. Imprezę zakończyła zabawa taneczna przy akompaniamencie zespołu „Redox” IV FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Czwarty festyn odbył się 29 czerwca 1997 roku pod patronatem Radia Radom i „Echa Dnia”. Tradycyjnie odbyła się kolejna edycja loterii fantowej. Na stadionie odbyły się z kolei, międzyzakładowe rozgrywki sportowe pomiędzy zawodnikami firm: „jadar”, „Cobra-tex” i Zakładu Gospodarki Komunalnej. Gwiazdą wieczornej części Koncertu Galowego byli: Jacek Skubikowski i radomski Big Band „Mundana”. Dodatkowymi atrakcjami były: występ Zespołu Pieśni i Tańca „Lubartowiacy”, kabaret „Jama” i zespół cygański. V FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Odbył się 28 czerwca 1998 roku. Tradycyjnie imprezę rozpoczęła Wystawa Przedsiębiorczości. Koncert zakończył rewelacyjny występ grupy „SKALDOWIE”. Dodatkowo na festynie wystąpili: Zespól Folklorystyczny „PROMNI” z SGGW w Warszawie, skaryszewska grupa „Ananasy”, orkiestra dęta dzieci z Samorządowego Przedszkola w Skaryszewie oraz parodysta Jacek Pietrzak. VI FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Festyn odbył się 27 czerwca 1999 roku, oczywiście w parku miejskim. Gwiazdami koncertu byli: Andrzej Dąbrowski i parodysta Stan Tutaj. Dodatkowo wystąpili: Martyna Janiak, laureatka „Szansy na sukces” – Monika Salita, a także grupa „M-3” z Kielc, i zespoły taneczne z DK w Iłży. VII FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Pod patronatem Echa Dnia i Radia Radom odbył się 2 lipca 2000 roku. Tradycyjnie można było kupować losy Loterii Fantowej, w której do wygrania było ponad 1000 fantów. Gwiazdą wieczornej części koncertu był Zbigniew Wodecki. Dodatkowymi atrakcjami były: występ parodysty Waldemara Ochni i pokaz mody firmy „Cobratex” w którym w roli modelek wystąpiły półfinalistki konkursu Miss Polonia. VIII FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Odbył się 17 czerwca 2001 roku. Imprezę tradycyjnie rozpoczęła Wystawa Przedsiębiorczości, na której swoje wyroby prezentowały regionalne firmy. Gwiazdami koncertu byli: zespół „BOYS” i Halina Frąckowiak. Dodatkowo wystąpili: zespół rockowy „Marlen” ze Skaryszewa, zespół „Forte” ze Skaryszewa, grupy taneczne z MGOK w Skaryszewie oraz zespół „Bra-de-li”. IX FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Odbył się 30 czerwca 2002 r. Gwiazdami koncertu byli: zespół „SKANER” oraz Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz. Dodatkowo przed skaryszewską publicznością zaprezentowali się: kapela ludowa Stanisława Wyczyńskiego z Lubczy, oraz wykonująca włoskie przeboje grupa „Bene”, a także laureat „Drogi do Gwiazd” TVN Maciek Prósinski. X FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Jak na jubileusz przystało festyn zorganizowany był z dużym rozmachem. Odbył się 29 czerwca 2003 roku. Swoją obecnością zaszczycił nas vice Minister Marek Szczepański – Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki Pracy i Polityki Społecznej. Minister uhonorował kilkunastu przedsiębiorców listami gratulacyjnymi. Z okazji 10 rocznicy powstania Skaryszewskiego Festynu Przedsiębiorczości Zarząd Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Skaryszewskiej postanowił po raz pierwszy w swojej historii przyznał pamiątkowe medale. Pomysł wykonania medali zrodził się na posiedzeniu Zarządu TPZS w kwietniu 2002 roku. Medale te, mają być przyznawane osobą, które swoim bezinteresownym zaangażowaniem przyczyniają się do wsparcia różnych inicjatyw na rzecz rozwoju miasta i gminy Skaryszew Wręczono 15 medali specjalnie oprawionych w aksamitną ramkę z grawerowaną tabliczką o treści: „Liczą się czyny nie słowa” /Demokryt/ Pierwszą gwiazdą festynu była piosenkarka disco polo Shazza, następnie z programem satyrycznym wystąpił Pan Andrzej Grabowski – aktor znany z ról w „Bożej podszewce”, i ” Świecie według Kiepskich”. Publiczność obejrzała także pokaz mody firmy „Cobratex”, pokazy tańca w wykonaniu dzieci z MGOK i PSP w Odechowie. Na koniec z żywiołowym koncertem wystąpiła Majka Jeżowska. Festyn zakończył się pokazem sztucznych ogni. XI FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Odbył się 27 czerwca rozpoczął się wystawą przedsiębiorczości wokół skaryszewskiego parku. Pierwszą gwiazdą festynu było widowisko dla dzieci znane z telewizji POLSAT „HUGO I PRZYJACIELE” – prowadzone przez prezenterów telewizyjnych Wojciecha Asińskiego i Andrzeja Krucza. W trakcie programu z koncertem wystąpił Bartek Wrona lider byłego zespołu Just 5. Publiczność obejrzała także pokazy tańca nowoczesnego i latynoamerykańskiego, pokaz mody firmy „Cobratex”, pokazy walk w wyk. drużyny wojów słowiańskich „SLAVIA” a także koncert zespołu rockowego „LUSTRO” w którym na gitarze gra skaryszewianin Jacek Falkiewicz. Wieczorną gwiazdą koncertu był występ zespołu dance TOPLES. XII FESTYN PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Po raz pierwszy odbył się na stadionie miejskim 3 lipca 2005 roku. Gwiazdą Festynu był koncert reprezentanta Polski na tegorocznym Festiwalu Eurowizji – zespołu IWAN&DELFIN twórców największego przeboju tego roku „Jej czarne oczy”. Ich koncert przyciągnął największą publiczność. W rytm piosenek bujało się około 3 tysięcy ludzi. Około godziny 15 swój koncert dała skaryszewska Orkiestra Dęta pod batutą Tomasza Goździa. Koncert Orkiestry przerwany był pokazem akrobacji samolotowych w wykonaniu pilota z Aeroklubu Radomskiego. Z nowym programem satyrycznym wystąpił znany parodysta Stan Tutaj. Wieczorną gwiazdą koncertu, był kielecki zespół „The Clezmer’s”.Maryja to jest Matka Kapłana” – mówił w homilii późnym biskup nominat Andrzej Przybylski, który późnym wieczorem 27 maja przewodniczył Mszy św. w swojej rodzinnej parafii pw. Nawiedzenia NMP w Bielawach, w diecezji łowickiej. Parafia w dniach 27-28 maja przeżywa peregrynację kopii Cudownego Obrazu Marki Bożej Jasnogórskiej. Proboszcz z Zawiercia, duszpasterz młodzieży, były rektor seminarium duchownego i redaktor „Niedzieli” ks. Andrzej Przybylski został biskupem pomocniczym archidiecezji częstochowskiej. Decyzję Ojca Świętego Franciszka przekazał w południe 20 maja br. Nuncjusz Apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio. Ojciec Święty Franciszek mianował 20 maja br. ks. prał. Andrzeja Przybylskiego biskupem pomocniczym archidiecezji częstochowskiej, przydzielając mu stolicę tytularną Orte. Biskup nominat ma 52 lata, przez ostatnie dwa lata był proboszczem parafii św. apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu. Jak sam podkreśla, w swojej przyszłej posłudze chciałby przede wszystkim zwrócić uwagę na duchowe ożywienie parafii. >>KOMUNIKAT NUNCJATURY – Choć pochodzę z diecezji Łowickiej, całe swoje kapłaństwo ofiarowałem Częstochowie i Jasnej Górze. W swoim życiu po prostu doświadczyłem tego, że Matka Boża jest najbezpieczniejszą i najpewniejszą drogą do Jezusa – powiedział ks. Andrzej Przybylski w wypowiedzi dla Biura Prasowego KEP. >>Rozmowa z biskupem nominatem Andrzejem Przybylskim Biskup nominat przez cały czas swojego kapłaństwa czynnie związany był z redakcją Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, w którym pracował jako redaktor i gdzie publikował wiele tekstów. Jako jeden z pierwszych kapłanów w Polsce prowadził swój kapłański blog. Jest obecny również na Facebooku. Znany jest też jako autor książek takich jak: „Wspólnota wiary i działania”, „Działalność edukacyjna i myśl pedagogiczna św. Edyty Stein”, „Gadu-gadu z księdzem”. Ma trójkę rodzeństwa – dwie siostry i brata. Lubi książki Tomasza Mertona. Pasjonuje się też teologią Josepha Ratzingera – Benedykta XVI. Z czasów duszpasterstwa akademickiego zostało mu upodobanie do górskich wędrówek i wspomnienia o spływach kajakowych ze studentami. Sakra nowego biskupa pomocniczego planowana jest 24 czerwca o godz. w archikatedrze częstochowskiej. Jego dewizą biskupią będą słowa „In Christo” z Listów św. Pawła. >>Pobierz zdjęcia Biskup nominat Andrzej Przybylski urodził się 26 listopada 1964 roku w Łowiczu. Dzieciństwo spędził w Walewicach, w parafii Nawiedzenia NMP w Bielawach (diec. łowicka). Ukończył I Liceum Ogólnokształcące im. M. Kopernika w Łodzi. Po maturze studiował pedagogikę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie. Po uzyskaniu tytułu magistra pedagogiki wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej w Krakowie. Studia teologiczne zakończył już w nowym gmachu seminaryjnym w Częstochowie. Wyświęcony na kapłana 30 maja 1993 roku przez ks. abpa Stanisława Nowaka w katedrze częstochowskiej. Jako neoprezbiter pracował przez rok w parafii św. Franciszka z Asyżu w Częstochowie. Po roku został mianowany osobistym sekretarzem i kapelanem metropolity częstochowskiego abpa Stanisława Nowaka. W tym czasie pełnił dodatkowo funkcję diecezjalnego duszpasterza młodzieży i asystenta diecezjalnego KSM. W 1998 r. został diecezjalnym duszpasterzem akademickim. W czasie swojej dziesięcioletniej pracy wśród studentów przyczynił się do budowy nowego ośrodka akademickiego dla studentów w Częstochowie i stworzenia Personalnej Parafii Akademickiej pw. św. Ireneusza, której został pierwszym proboszczem. W 2005 roku, na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu obronił pracę doktorską na temat: „Działalność edukacyjna i myśl pedagogiczna św. Edyty Stein”. Promotorem doktoratu był ks. prof. Jerzy Bagrowicz. Przez dwa lata był adiunktem w Instytucie Pedagogiki Akademii Jana Długosza w Częstochowie, podejmując również wykłady w Seminarium Częstochowskim i Instytucie Teologicznym. Uczestniczył wraz z młodzieżą w wielu Światowych Dniach Młodzieży. W 2008 roku został mianowany rektorem Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej w Częstochowie. Po siedmiu latach pracy na stanowisku rektora przeszedł do pracy duszpasterskiej, zostając, w 2015 r., proboszczem parafii św. apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu. Przez cały czas swojego kapłaństwa czynnie związany był z redakcją Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, w której pracował jako jej redaktor i gdzie publikował wiele tekstów. Jest autorem kilku książek „Wspólnota wiary i działania”, „Działalność edukacyjna i myśl pedagogiczna św. Edyty Stein”, „Gadu-gadu z księdzem”. Jako jeden z pierwszych kapłanów w Polsce prowadził swój kapłański blog. Od 2014 r. jest obecny na Facebooku. Ma trójkę rodzeństwa – dwie siostry i brata. Lubi literaturę z zakresu duchowości, a szczególnie książki Tomasza Mertona. Pasjonuje się teologią Josepha Ratzingera – Benedykta XVI. Z czasów duszpasterstwa akademickiego zostało mu upodobanie do górskich wędrówek i wspomnienia o wielu spływach kajakowych ze studentami. BP KEP Zobacz też: Biskup nominat Andrzej Przybylski na Facebooku Zespół Przychodni Rejonowo-Specjalistycznych Lekarzy Rodzinnych Medipom Andrzej Przybylski - Wojciech Nowacki - zobacz opinie pacjentów, listę lekarzy przyjmujących w tej placówce oraz informacje kontaktowe i umów wizytę online! Henryk Sienkiewicz (fot. Wikipedia) Czy ktoś z was zastanawiał się, czytając „Ogniem i Mieczem”, „Potop” lub „Pana Wołodyjowskiego”, jak wiele pojawiających się na kartach tych książek postaci związanych jest z Ziemią Sandomierską? Pobieżnie tylko licząc, okazuje się, że znajdziemy ich blisko dwadzieścia. Spróbujmy zatem prześledzić losy sienkiewiczowskich bohaterów, którzy odcisnęli swoje ślady w historii naszego regionu. Rozpoczynając poszukiwania swojaków w „Trylogii”, można posiłkować się jedną z kilku arcyciekawych książek, o fikcyjnych i autentycznych personach, uwiecznionych przez mistrza Henryka na kartach powieści, albo samemu wertować karty sienkiewiczowskich tomów, wyszukując przy tym znajomo brzmiące nazwiska. Najwięcej będzie ich w „Ogniem i Mieczem”, równie sporo w „Potopie”, ale i w zamykającym cykl „Panu Wołodyjowskim” też coś się znajdzie. Pora więc cofnąć się w czasie o cztery prawie wieki…Na zielonej Ukrainie Akcja pierwszej z pisanych „ku pokrzepieniu serc” historycznych powieści polskiego noblisty, rozpoczyna się w ostatnich latach panowania Władysława IV Wazy. Za jego czasów, człowiekiem numer dwa w państwie był kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński. Prastara familia herbu „Topór”, której Jerzy był najwybitniejszym bodaj przedstawicielem, wywodzi się jak mówią badacze z Morawicy koło Krakowa, ale już pod koniec XIV wieku, jedna z jej linii osiedliła się na Sandomierszczyźnie. Ojciec Jerzego – Jan Zbigniew Ossoliński był wojewodą sandomierskim i założycielem miasta Klimontów. Kanclerz Jerzy rozbudował rodowy zamek w Ossolinie i uczynił go prawdziwą perłą renesansowej architektury. W progach rezydencji kilkakrotnie podejmował gościną swojego monarchę. Jerzy OssolińskiJerzy Ossoliński (fot. Wikipedia) Na kartach „Ogniem i Mieczem” umieścił Sienkiewicz taki oto opis tej postaci: Oblicze jego miało w sobie mniej majestatu, ale prawie więcej jeszcze urzędniczej godności niż królewskie. Była to poorana troskami i myślą, chłodna i rozumna twarz męża stanu, której surowość nie psuła nadzwyczajnej piękności. Oczy miał błękitne, przenikliwe, cerę mimo wieku delikatną; polski wspaniały strój, szwedzka strzyżona broda i wysoki chochoł nad czołem dodawały jeszcze jego regularnym, jakby z kamienia wykutym rysom senatorskiej powagi. Był to Jerzy Ossoliński, kanclerz koronny i książę Rzymskiego Państwa, mówca i dyplomata podziwiany przez dwory europejskie, sławny przeciwnik Jeremiego Wiśniowieckiego. Skąd wzięła się wspomniana przez pisarza nieprzyjaźń między kanclerzem, a sławnym kniaziem Jaremą? Obaj mieli diametralnie różny stosunek, co do postępowania względem Kozaków. Ossoliński był zwolennikiem opcji ugodowej, Wiśniowiecki widząc z bliska narastające zagrożenie opowiadał się za siłowym wystąpieniem przeciwko Chmielnickiemu, nim jeszcze ten zdążył urosnąć w siłę. Ta odmienność stanowisk, nie była jednak pierwszym punktem zapalnym w stosunkach miedzy dwoma magnatami. Znacznie wcześniej poszło im o coś zupełnie innego. Ossoliński – człowiek zdolny i bez wątpienia europejskiej miary polityk, był wśród krajowej szlachty wyjątkowo niepopularny. Kiedy najpierw od papieża, a potem również od cesarza otrzymał tytuł książęcy, jak Rzeczpospolita długa i szeroka podniosły się głosy sprzeciwu co do tytułowania się przezeń taką godnością. Kanclerz orzekł wówczas, że chętnie się jej zrzeknie o ile skasowane zostaną przy tym wszystkie inne książęce tytuły, w tym i te stare, litewsko-ruskie, potwierdzone przez unię lubelską. Wiśniowieccy, byli jedną z takich właśnie starych familii książęcych i stanęli wraz z wieloma jeszcze innymi rodami w opozycji względem kanclerza. 26 letniego zaledwie Jeremiego obwołano głową całego stronnictwa, które ostatecznie ze sporu wyszło zwycięsko, kosztem upokorzenia Ossolińskiego. W pierwszej fazie walk z Chmielnickim kanclerz odgrywał jeszcze wiodącą rolę, ale po słynnej klęsce zborowskiej i wielce niekorzystnej ugodzie z chanem tatarskim, stracił zupełnie zaufanie nowego króla Jana Kazimierza, do którego wyboru walnie się zresztą przyczynił. Niebawem załamany zmarł osierocając trzy córki (dwaj synowie kanclerza już wtedy nie żyli). W „Ogniem i mieczem” pojawiają się dwaj zięciowie Ossolińskiego. Jest taka scena, gdy w obozie pod Zabrażem, po bitwie konstantynowskiej, zbiera się rada wojenna. Bierze w niej udział starosta sokalski Zygmunt Denhoff – mąż Anny Teresy Ossolińskiej. Sześć lat zaledwie trwało to małżeństwo. Anna zmarła w roku 1651, w skutek komplikacji po urodzeniu czwartego dziecka – Franciszka Bogusława. Miała ledwie 30 lat. Zygmunt, po ugodzie zborowskiej stał się zakładnikiem tatarskim i trafił na Krym. Dzięki swej operatywności i pieniądzom udało mu się wykupić z niewoli wielu polskich jeńców. Sam również wrócił do kraju. Brał udział w bitwie pod Beresteczkiem. Zmarł w 1655 roku, ledwie przekroczywszy trzydziestkę. Tragiczne były losy męża najstarszej z córek kanclerza Ossolińskiego – Urszuli Brygidy - Samuela Jerzego Kalinowskiego. Jego ojcem był hetman polny koronny Marcin Kalinowski, który w „Ogniem i mieczem” pojawia się bardzo często. Samuel po śmierci teścia stał się właścicielem Klimontowa. Obaj Kalinowscy bardzo aktywnie brali udział w całej niemal kampanii przeciwko Chmielnickiemu. Zginęli w 1652 roku pod Batohem, w przedostatniej wielkiej bitwie z Kozakami. Zakończyła się ona klęską wojsk koronnych i rzezią jeńców. Hetman Kalinowski został zabity, próbując ratować syna pojmanego przez Tatarów. Po bitwie Kozacy wykupili od swych sprzymierzeńców z dzikich stepów Samuela i innych jeszcze znaczniejszych polskich dowódców, którzy z rozkazu Chmielnickiego zostali natychmiast ścięci. Miał to być odwet za porażkę kozacką pod Beresteczkiem. Ofiarami rzezi padli wówczas poza młodym Kalinowskim jeszcze pisarz polny koronny Zygmunt Przyjemski i brat przyszłego króla Jana III Sobieskiego – Marek Sobieski. Jedną z kluczowych postaci obrony Zbaraża, o której wieści przyniósł królowi Jan Skrzetuski, był Andrzej Firlej. Niepopularny wśród szlachty, ze względu na kalwińskie wyzwanie, był on jednak mężnym i zdolnym żołnierzem. W Zbarażu dowodził jednym z bardziej niebezpiecznych odcinków w obrębie fortyfikacji twierdzy. Po zawarciu ugody zborowskiej, otrzymał w nagrodę województwo sandomierskie. Na koniec warto wspomnieć o dwóch jeszcze epizodycznych postaciach, pojawiających się w pierwszej części „Trylogii”. Ze szlachty sandomierskiej pochodził Sebastian Machowski (w powieści błędnie nazywany Machnickim), oficer Wiśniowieckiego, którego poznajemy w scenie, gdy adoruje pannę Zawiejską z fraucymeru księżnej Gryzeldy. W „Ogniem i Mieczem”, a potem także w „Potopie”, wyszperać można nazwisko kasztelana sandomierskiego Stanisława Witowskiego (zmarł w 1662 roku). Sienkiewicz pisze o nim: pan Witowski, kasztelan sandomierski, stary i doświadczony żołnierz; ten i Czarnieckiemu samemu chciał dorównać, lecz nie zdołał, bo mu Bóg wielkości odmówił. Pod szwedzkim zaborem Najobszerniejsza i najpopularniejsza księga „Trylogii” opisuje dzieje najazdu Szwedów na Polskę. Andrzej Kmicic – główny bohater „Potopu” zwykł mawiać „możesz na mnie liczyć, jako na Zawiszę”, co rzecz jasna jest odwołaniem się do sławnego rycerza Zawiszy Czarnego, rodem z Garbowa pod Sandomierzem. Ale, poza tym mało znaczącym wątkiem, w powieści jest wiele innych, dużo bardziej wyraźnych nawiązań do naszych okolic. Pan Zagłoba opowiada w pewnym momencie o sandomierskim szlachcicu Boboli: „którego prochy na drugą stronę Wisły razem z koniem przerzuciły, a dlatego mu nic. Obejrzał się, gdzie jest, i zaraz na obiad do księdza trafił. Ale też mu Najświętsza Panna sekundowała”. Inny szlachcic z Sandomierszczyzny – Piotr Gnoiński, pozostający w służbie hetmana Gosiewskiego, po bitwie pod Prostkami, zaofiarował się Tatarom jako zakładnik, za wziętego do niewoli przez Kmicica księcia Bogusława Radziwiłła. Jan Sobiepan Zamoyski (fot. Wikipedia) Późniejszy wojewoda sandomierski Jan Sobiepan Zamoyski wsławił się opisaną na kartach „Potopu” sceną, gdy z podpowiedzi Zagłoby, na złożoną przez Forgella propozycję oddania mu w udzielne władanie województwa lubelskiego odparował: „A ja ofiaruję jego szwedzkiej jasności Niderlandy!”. Sienkiewicz pisze o Sobiepanie następująco: „Było to prawdziwe królewiątko w swoim Zamościu: człek w sile wieku, wielce przystojny, chociaż nieco chuderlawy, gdyż w leciech pierwszej młodości nie dość upały natury hamował”. Zaraz potem dodaje jeszcze, że: „Pan Zamościa nie odznaczał się bystrym dowcipem, jeno tyle go miał, co na własna potrzebę”. W czasach potopu, szwedzkim komendantem Sandomierza był pułkownik David Sinclair (w książce nazwisko pisane jako Szynkler). Droga wodną zdołał on wysłać uwięzionemu w widłach Wisły i Sanu Karolowi Gustawowi znaczne zapasy żywności. Czarniecki, głównie siłami chłopskimi zdobył w końcu Sandomierz, jednak Szynkler przed opuszczeniem zamku, podłożył minę, wysadzając „przeszło pięćset ciał, tych, którzy cofnąć się nie zdołali”. ojciec Augustyn KordeckiAugustyn Kordecki (fot. Wikipedia) I jeszcze postać, która w dziejach walk polsko- szwedzkich zapisała jedną z najbardziej chlubnych kart - bohaterski obrońca Jasnej Góry, ojciec Augustyn Kordecki. Nie wszyscy wiedzą, że nim objął on funkcję przeora klasztoru jasnogórskiego, przez jakiś czas pracował w Beszowej pod Połańcem. Znajduje się tam jeden z najcenniejszych w tej części Polski gotyckich obiektów sakralnych – kościół i klasztor Paulinów, ufundowany przez prymasa Wojciecha Jastrzębca. To tu kapłańską posługę sprawował ksiądz Kordecki. Beszowscy Paulini prowadzili bardzo ożywioną i wszechstronną działalność. Przy klasztorze funkcjonowała szkoła i szpital dla ubogich. O znaczeniu tego miejsca dla całego zgromadzenia świadczyć może fakt, że tu właśnie działał nowicjat pauliński dla obszaru całej Galicji, a także studium zakonne. W klasztorze była również bardzo cenna biblioteka, którą z czasem przeniesiono na krakowską Skałkę. Pieśń o małym rycerzu W przygodach Pana Wołodyjowskiego pojawia się postać Stefana Bidzińskiego, dziedzica podopatowskich Bidzin, a później również wojewody sandomierskiego. Był to wielki i sławny żołnierz, zaufany stronnik króla Jana III Sobieskiego, któremu niegdyś ocalił życie w bitwie pod Cudnowem. U Sienkiewicza opisany został głośny epizod z udziałem Bidzińskiego, który miał miejsce podczas bitwy pod Chocimiem. Wojak wraz z koniem spadł wówczas z wysokiej naddniestrzańskiej skarpy, lecz przeżył. „Wydobywszy się cudem z przepaści, lubo potłuczon i ranny, natychmiast w wir walki się rzucił i walczył, póki z wyczerpania nie zemdlał. Długo on potem chorował, lecz po kilku miesiącach odzyskawszy zdrowie, dalej na wojnę z wielka swą chwałą chadzał” – napisał autor „Trylogii”. Był Bidziński towarzyszem broni i osobistym przyjacielem Wespazjana Kochowskiego, jednego z najwybitniejszych historyków i poetów polskiego baroku. Kochowski, urodzony w nieistniejącym już obecnie folwarku Gaj, pod Ostrowcem Świętokrzyskim, brał udział zarówno w wojnach kozackich, jak i szwedzkich. Spod jego pióra wyszły między innymi głośne kroniki lat potopu, które były jednym z podstawowych źródeł w pracy Sienkiewicza nad „Trylogią”. Do takiego, jakie znamy skonstruowania przygód małego rycerza przyczynił się też prof. Stanisław Tarnowski, rodem z Dzikowa. To dzięki niemu w „Panu Wołodyjowskim” znalazła się postać Basi-Hajduczka. Sienkiewicz nosił się z myślą by ją usunąć. A było to tak: rozpoczynając prace nad książką, dbały o szczegóły historyczne autor „Trylogii” nie znał prawdziwych dziejów Krystyny Jeziorkowskiej (to właśnie powieściowa Basia), żony Jerzego Wołodyjowskiego – będącego pierwowzorem jednego z jego głównych bohaterów. Kiedy już postępy nad tomem były mocno zaawansowane, historyk Antoni Rolle opublikował rozprawę, w której na podstawie archiwalnych źródeł ogłosił, że Jeziorkowska przed Wołodyjowskim miała już trzech innych mężów, a po śmierci małego rycerza wyszła za mąż po raz piąty. Ta informacja zdruzgotała Sienkiewicza. Przygnębiony pisał w liście do jednego z przyjaciół: Wymyśliłem w wyobraźni typ dziewczyny-hajduczka, którą chciałem mu oddać, tymczasem masz diable wdowę, jeszcze po trzech mężach. Radzę się Tarnowskiego co zrobić, bo trzeba by i ten początek, który już mam przerobić. Wołodyjowski należy trochę do historii, a jego żona wcale. Z tym wszystkim martwi mnie to. Profesor Tarnowski zasugerował, żeby niczego nie zmieniać i pisarz przystał na to. Pannie Jeziorkowskiej zmienił jednak imię na Basia, a nazwiskami trzech jej pierwszych mężów, nazwał konkurentów do reki hajduczka, sygnalizując tym, że prawdę historyczną zna. Sekret świętokrzyskiej krypty Pozostaje jeszcze przewijająca się już wyżej postać księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Choć był to magnat kresowy, jego związki z naszym regionem są wielorakie. Jeremi Wiśniowiecki (fot. Wikipedia) Nie mogąc wracać na zrujnowane przez Kozaków Zadnieprze, osiadł kniaź Jarema w Krzeszowie, gdzie jego szwagier Jan Zamoyski odstąpił mu swoją rezydencję. Nie ma już dziś po niej śladu. Wśród lasów nad pięknymi zakolami Sanu spędził Wiśniowiecki swój najdziwniejszy okres życia – okres, w którym był u szczytu sławy i popularności, a zarazem na dnie finansowej ruiny. W marcu 1651 roku sporządził tutaj swój testament. Książę zmarł nagle 20 sierpnia tego samego roku w obozie pod Pawołoczą, w skutek najprawdopodniej szerzącej się epidemii, jednak podejrzewano również, że mógł zostać otruty. Dlatego też zarządzono natychmiast sekcję, która jednak śladów trucizny nie potwierdziła. Do dziś w klasztorze na Świętym Krzyżu pokazywana jest trumna z tabliczką, na której opis głosi, że są to szczątki Jeremiego Wiśniowieckiego. Czy jest tak naprawdę? Książę istotnie spoczywa w tym miejscu, ale na pewno nie w oszklonym sarkofagu, który codziennie oglądają setki turystów. Ciało potężnego magnata żona przewiozła do opactwa, by tam czekało na godny pogrzeb. W XVIII wieku miał miejsce wielki pożar klasztoru i wtedy trumna księcia prawdopodobnie spłonęła. Mumię wystawioną obecnie na widok publiczny, w latach 80 tych przebadali specjaliści z zakresu medycyny sądowej. Z badań wynika, że są to szczątki mężczyzny znacznie starszego niż Jeremi Wiśniowiecki, a do tego co bardzo istotne, z pewnością nigdy nie były one poddawane sekcji. Rafał Staszewski Explore historical records and family tree profiles about Krystyna Przybylski on MyHeritage, the world's family history network. Trusted by millions of genealogists since 2003 Trusted information source for millions of people worldwide
Czy wiecie, że Ania Przybylska miała tylko jednego męża? I wcale nie był nim ojciec jej dzieci – Jarosław Bieniuk. To u jego boku znalazła szczęście, ale nigdy nie był to formalny związek. Poznajcie pierwszego i jedynego męża Ani Przybylskiej. Instagram Bardzo szybko wyszła za mąż Ani zawsze się spieszyło. Jakby wiedziała, że nie ma wiele czasu. Tak twierdzi jej rodzina. Aktorka żyła szybko i często podejmowała pochopne decyzje. Tak też było w przypadku jej pierwszego i jedynego męża. Jak można przeczytać w jej biografii: Spieszyła się momentami tak, jakby czuła, że to wszystko może zbyt długo nie potrwać. Jakby wiedziała, że szybko musi zawierać związek, zakładać rodzinę, urodzić dzieci, by zdążyć się jeszcze tym wszystkim nacieszyć Instagram Para idealna? Ania i Jarek byli uważali za parę idealną. Wiele kobiet zazdrościło aktorce więzi jaka była między nią, a Bieniukiem. Nie był to pierwszy sportowiec w jej życiu. Najpierw postawiła na tenisistę, Dominika Zygrę, któremu się oświadczyła podczas jazdy samochodem. Po prostu zapytała: A może fajnie byłoby wziąć ślub, urządzić mieszkanie, kupować meble. Co ty na wspólne życie, na dobre i na złe? Mężczyzna się zgodził i para wzięła ślub po 9 miesiącach znajomości. Sam Dominik tak mówi o ich znajomości: Mieliśmy wspólnych znajomych, ale to w niczym nie ułatwiało mi sytuacji […] Któregoś dnia zobaczyłem Anię u naszej wspólnej znajomej. Stała w drzwiach, ubrana w długą niebieską suknię. To dla mnie był ten moment Instagram Ceremonia, która odbyła się w 2000 roku była skromna. Zaproszono tylko 25 osób. Później goście bawili się w jednym z sopockich klubów „Non stop”. Tak młodzi uczcili swoją nową drogę życia. I chociaż Ania dopiero stawała się popularna już wtedy nękali ją paparazzi. Niestety, rok od wypowiedzenia sakramentalnego „tak” para się rozstała. Jak wspominała sama Ania, decyzja o ślubie nie była dobrze przemyślana. Raczej niedojrzała i wynikała z tęsknoty za zmarłym ojcem. Twierdziła też, że mąż ogranicza jej karierę aktorską. Zanim zakończyła się sprawa rozwodowa, Ania Przybylska zaczęła się spotykać z Jarosławem Bieniukiem, z którym doczekała trójki dzieci, ale z którym nigdy nie zawarła związku małżeńskiego Źródła: Instagram (miniatura wpisu), instagram
1ivJT6p.